O szczęściu


 

 

     We wtorek 20 listopada do sali nr 69, w czasie gdy miała tam lekcje klasa II LO, zawitał niespodziewany gość. Po dość rozbudowanym wstępie autorstwa pana Dominika Zuziaka wszystko stało się jasne: zostaliśmy zaszczyceni obecnością pana dr  Mirosława  Mylika, filozofa, na co dzień wykładającego w Szkole Wyższej im. Bogdana Jańskiego w Warszawie. Było to pierwsze w obecnym semestrze tego rodzaju spotkanie, zorganizowane specjalnie dla uczniów naszej klasy. Tak więc, uczniowie byli żywo zainteresowani tematem rozmów, słuchali i udzielali się w dyskusji, choć kilka osób dość szybko pogrążyło się głęboko w rozważaniach najwyżej średniej ważności, gdyż nijak pan doktor nie był w stanie przyciągnąć ich uwagi choćby na krótki moment.

o szczęściu1o szczęściu2

 

             






Jak jednak by nie spojrzeć, temat spotkania był na swój sposób ciekawy i zaskakujący: czym jest szczęście? Zaletą tego rodzaju pytań filozoficznych jest mnogość form odpowiedzi, która zależy w pełni od subiektywnego spojrzenia każdego, komu takie pytanie postawimy. Dzięki temu, iż szczęście lub jego brak dotyczy każdego z nas, wszyscy mogli się na ten temat wypowiedzieć. Zbędne okazały się wyrafinowane, liczące sobie setki lub tysiące lat teorie wielkich filozofów – przy pomocy prostego, codziennego języka zdołaliśmy ustalić główne, podstawowe ramy tego, czym jest szczęście.

            Po kilku wymianach zdań, przy współudziale pana doktora doszliśmy do wniosku, iż każdy z nas instynktownie chociażby dąży do szczęścia. Można by od razu dodać, na zasadzie odwrócenia tej tezy, że nikt nie dąży do nieszczęścia i każde nasze działanie jest podyktowane próbą zbliżenia się do naszego własnego punktu spełnienia – niezależnie od tego, czy to jest wielka kariera, ogromna fortuna, bądź chęć bycia wiecznym ascetą, pozbawionym czegokolwiek materialnego, umartwiającego się nad istotą bytu... co dla niektórych, paradoksalnie, bywa również formą szczęścia i ostatecznego zadowolenia z życia.

            Czy warto od czasu do czasu zastanowić się nad takimi błahymi z pozoru zagadnieniami, lecz niezwykle kluczowymi, tak jak choćby teoria stosunku człowieka do szczęścia poruszona przez nas na spotkaniu z panem doktorem? Z pewnością tak, bo (stańmy się na chwilę hedonistycznymi egoistami) czy jest coś ważniejszego niż bycie szczęśliwym? Niezależnie od tego, czy jest to uśmiech innych, czy dobra materialne, czy sława i status społeczny, czy może też bycie obiektem uwagi i plotek wszystkich dookoła, człowiek pozostaje istotą pragnącą zawsze swojej satysfakcji i spełnienia. Nieważne, czy to będzie stoik, który uważa, że i tak niczego nie zmieni i wszystko jest bez sensu, czy epikurejczyk, wypatrujący z radością kolejnej okazji do euforii.

            …Mimo wszystko jednak, nie każdy jest w stanie przyjąć tak dużą dawkę rozważań naraz, co dało się zauważyć na moment przed zakończeniem naszej filozoficznej dysputy. Kilka osób, pogrążonych w głębokim, między ławkowym letargu, z transu zapomnienia wyrwały dopiero brawa, jakimi nagrodzili po oficjalnym zakończeniu wykładu przez pana doktora wszyscy uważni słuchacze – sami, oczywiście, też się do tych owacji przyłączyli, by chociażby jak najlepiej wypaść w oczach pana Dominika Zuziaka…

                                                                      Maciej Karbownik kl. II A LO