Owoce dojrzewają zimą...


 

festyn20boC5BConarodzeniowy a1„Najpiękniejszym, co możemy odkryć, jest tajemniczość.”
“Das Schönste, was wir erleben können, ist das Geheimnisvolle.”

— Albert Einstein


Połowa tegorocznego grudnia upływa pod znakiem ostrej zimy. Kłujący wiatr, nieustępliwie tężejący pod stopami śnieg i szybko nadchodzące szare wieczory za krótkiego dnia dają znać o bezlitosnej dla naszego ducha nieprzyjaznej aurze… Gdzie szukać barw lata, ciepła wiosennego południa, tulącej miło poezji jesieni?
Być może takie właśnie rozmyślania niosły wiele osób przybywających dziś na dzień otwarty dla rodziców do Gimnazjum nr 142 na Olgierda.

Ze szkolnych statystyk mieli oni wydobyć obraz edukacyjnej ścieżki swoich pociech, z pokorą rzucić wyzwanie kolejnym trudnościom. A jednak – już po wyjściu z szatni okazało się, że będzie inaczej. Parter gmachu mienił się tysiącami drobnych gwiazd. Ich złotawe światło mrużyło oczy, przypominało wyprawę do dalekich snów, gdzie bezmiar iskier każdemu sprawiał łatwą do pokonania wszelką nieskończoność. Hol udekorowany lampkami zawiesił gdzieś w niewidzialną inność lekcyjny zgiełk, dając gościom nastrój urokliwego zaciekawienia i pogody ducha.
Przed rzędami krzeseł, czyli rozbudzoną już wesołymi szeptami widownią, na scenie barwiły się czerwienią mikołajkowe czapki, białe bluzki oraz dystyngowane stalowym odcieniem i geometrią kroju reprezentacyjne szkolne kamizelki. To około trzydziestu uczniów, głównie dziewczyn, szykowało się do świątecznego występu. Zaczęła falować muzyka, śpiew z lekkością ptasiego lotu coraz bardziej pochłaniał uwagę publiczności, rządził ich nastrojami, niszczył frasunki, zamieniał milczenie w żywiej krążącą krew, jutro czynił odległe bardziej niż setki lat… Rozpoczął się Weihnachtsfest!
Kolędy i piosenki związane z tradycją bożonarodzeniową wykonywano po niemiecku, francusku, angielsku. Ich melodyjne rytmy rozbrzmiewały już pełną mocą w całej szkole. Niosły ze sobą przesłanie Świąt – nadzieję, radość, bliskość – niosły przeciwwagę codziennego trudu, ponurej zimy, chwil zwątpienia. Festyn Bożonarodzeniowy, jak co roku, stał się oazą pomyślności i mocnego przekonania o sile własnych możliwości. Stanowił zarazem zwiastun dopełnienia się cyklu – czasu mitycznego: wiary, porządku natury, i tego ze sfery profanum, kalendarzowego. Dzięki temu schyłek roku pojmowany będzie tylko jako oczekiwane nadejście nowej szansy,
lepszych dni, marzeń na wyciągnięcie ręki. Gdy partię solową swoim operowym głosem wykonała niezastąpiona pani Hanna Materna, bachiczny korowód muskanych nut zatracił całkowicie fizyczność. Śpiew stał się monarchią emocji, które zniewalały kolejne rzędy widowni i, pnąc się, obejmowały w panowanie kolejne piętra, korytarze szkolne. A te, choć pełne rodziców, uczniów i absolwentów „zarażonych” duchem poprzednich Festynów, spowite były stonowaną harmonią, spokojem wieczoru, łagodnością optymizmu. Nie tylko. Oto bowiem, na pierwszym piętrze, uczniowie innych klas przygotowali świąteczny kiermasz magicznych wypieków. Strucla pachnąca rajskim zakazanym owocem, opływające słodyczą pierniki, cynamonowe pokusy wymyślnych ciast, ciasteczek, które zapraszały na zamorską przygodę. Feeria smaków nie pozostawiała nikogo obojętnym… Trwa Weihnachtsfest!
Szkoła tętniła życiem, świętem. Czas płynął łatwiej, wieczór za oknem był strażnikiem nastroju, który najlepiej, gdyby się nie kończył. Uczniowie przygotowujący występ wiedzieli, że mogą być z siebie dumni. Znowu wywołali na twarzach nauczycieli uśmiech, satysfakcję z wykonywanej pracy, przekonania, że warto poświęcić się dla tego zawodu.Już teraz, zimą, wspaniale dojrzewają owoce ich pracy… (DZU)