UROKI ROZTOCZA


 

     Wycieczka klas 2/1, 2/2 i 1/1 rozpoczęła się z hukiem – dosłownie i w przenośni  - zwiedzanie Roztocza i Lubelszczyzny ogłosiliśmy bowiem wszem i wobec wystrzałem z armaty! Po tym spektakularnym wydarzeniu udaliśmy się na spotkanie z „bramą Roztocza”. Zamość, bo o nim mowa, zbudowany został w ciągu kilkunastu lat przez hetmana i kanclerza Jana Zamoyskiego i uważany jest za najdoskonalszą realizację marzeń renesansowych urbanistów o mieście idealnym. Stare Miasto z rynkiem, ratuszem i urokliwymi kamienicami wpisane zostało na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.

    Wieczorem znaleźliśmy się już w Gajówce, pensjonacie, który gościł nas przez najbliższe trzy dni. Mogliśmy liczyć nie tylko na ładne i wygodne pokoje, ale i na bliski kontakt z miejscową fauną – na działce przy hotelu znajduje się bowiem małe zoo, a w nim m.in. strusie, lamy, zebry, jelenie i dziki. Korzystaliśmy też z boiska siatkarskiego, huśtawek i urządziliśmy ognisko z pieczeniem kiełbasek. Ale najwięcej radości dostarczyły chyba „wyścigi strusi”J

 roztocze2 roztocze3

roztocze1 roztocze4

     Kolejny dzień naszego pobytu to wizyta w Roztoczańskim Parku Narodowym – długo nie zapomnimy schodów prowadzących na Górę Bukową, brodzenia po rzece Tanwi szlakiem Roztoczańskich Szumów, picia wody ze Źródełka Miłości i gry na trąbie pana Stanisława, właściciela Zagrody Guciów.

     Pożegnanie z Roztoczem i Lubelszczyzną zaczęliśmy w Lublinie – największym mieście regionu, by zakończyć je w Kozłówce, reprezentacyjnej siedzibie rodu Zamoyskich. Oglądając przepiękne, pełne przepychu komnaty „polskiego Wersalu” z zazdrością myśleliśmy o spadkobiercach rodziny kanclerza Jana – choć na co dzień mieszkają w Kanadzie, to na wakacje wracają do rodowego pałacu. Ach, znaleźć się w ich skórze choć na jeden dzień...

     Z takimi refleksjami wsiedliśmy do naszego kanarkowego autokaru, który zawiózł nas już prosto do Warszawy (no, prawie prosto – po drodze wstąpiliśmy jeszcze na małe Happy Meal). Na szkolnym parkingu przy ul. Olgierda na uczniów czekali już stęsknieni rodzice.

AGK